niedziela, 21 września 2014

Podobny do...?



Patrze, przyglądam się, obserwuję co to ten mój Chrupek wymyślił, wydedukował w tej swojej małej główce.
Spoglądam na niego jak idzie, siedzi, je. Jak włosy odgarnia, zabawki po pokoju rozkłada, drzwi do szafy domyka bo mama nie zamknęła do końca. Słucham jak śpiąc zębami zgrzyta, zwracam uwagę jak stopy krzywo stawia. 
Zdjęcia przeglądam i zwracam uwagę na jego miny, gest i za każdym razem dochodzę do tych samych wniosków - "Przecież to cała Martyna"!
Martyna - ciocia Philipa, moja siostra. Ta młodsza, trochę szalona(w pozytywnym tego słowa znaczeniu), ta co to po podłodze się z małolatem będzie tarzać, z górek zjeżdżać, na każdy pomysł przyklaśnie z radością. Ot ta najulubieńsza ze wszystkich cioć. 


Podobieństw jest dużo, za dużo żeby je tu wszystkie wymienić. Od gestów, ruchów i wyglądu fizycznego po zainteresowania i ulubione zabawki.
Więc miłość do dinozaurów nas nie dziwi nic a nic bo przecież ciocia te plastikowe figurki kochała do bólu to i Chrupek kocha.
Kocha do tego stopnia, że z domu bez nich nie wychodzi, do łóżka bez nich się nie kładzie, o kąpieli bez dinusiów nie ma mowy, a i wizyta u lekarza jakaś taka przyjemniejsza z nim jest.
Lubimy tych naszych małych towarzyszy życia oj lubimy. 


Dziś leniwa niedziela i dla nas i dla dinusiów. Na zielonej trawce nogi wyciągamy i łapiemy ostanie wrześniowe promienie słońca.

sobota, 6 września 2014

Na dwa fronty :)


O i tu też jesteśmy :) 
Szczerze z ręką na sercu powiedzieć muszę, że blog miał być jeden, tak jeden.
Mamy takie szczęście w nieszczęszczeniu, że na stałe w Irlandii mieszkamy. Rodzina cała w Polsce została i tak trochę smutno się słucha i łza w oku się kręci jak mówią, że tęsknią bo i my tęsknimy. Strasznie!  
Blog miał być głownie dla nich co by to wejść mogli i zobaczyć co Philip kombinuje, jak rośnie, jak się zmienia :) Matka postanowiła go pisać po angielsku co by siedząc w domu nie zapomniała jak to się tym językiem włada. Po kilku dniach dzwonią i mówią, że fajnie, że super na zdjęcia mogą popatrzeć, ale marudzą strasznie, że poczytać nie mogą, a z przyjemnością by poczytali. "Po polsku pisz!" babcia z ciotką mi mówią, mama doradza co by posty tłumaczyć i w obu językach publikować. Poniekąd postanowiłam rad posłuchać, ale blogi będą dwa zupełnie inne. Bo ukrywać nie ma co Matce też się lepiej w ojczystym języku pisze, a nie zawsze da się to sprawnie na angielski przełożyć. Więc ten będzie bardziej personalny z historiami z dnia codziennego, tamten z dnia na dzień zmieni się w blog o projektach DIY i organizacji jak sama nazwa mówi. Jak to będzie w przyszłości zobaczymy, może zostanie tylko jeden może oba przetrwają próbę czasu. Na chwilę obecną zapraszamy i tu i tam, a ten drugi jest tu - o tu :)
Dziś wyjątkowo zdjęcia się powtórzą, ale to pierwszy i ostatni raz. Przyrzekamy! :)